Miasto kieruje do Ministra Edukacji i Nauki przedsądowe wezwanie do zapłaty ponad 51 milionów złotych. – To pieniądze, które nam się należą za 2020 rok. O tyle za niska była subwencja oświatowa i dokładnie tyle musieliśmy sami dołożyć do wynagrodzeń w oświacie. Chcemy odzyskać brakujące pieniądze, które są nam zagwarantowane w przepisach prawa. Dajemy ministrowi Przemysławowi Czarnkowi na zapłatę 7 dni. Jeśli wezwanie nie poskutkuje, skierujemy pozew do sądu – mówi prezydent Radosław Witkowski.
W następnej kolejności miasto zamierza domagać się także zwrotu pieniędzy za 2021 i 2022 rok. – Od lat podkreślamy, że wydatki na oświatę to inwestycja. To podstawa rozwoju miasta, regionu i państwa. Aby jednak tak było, ta inwestycja musi mieć solidne źródła finansowania. Niestety od kilku lat z naszego budżetu dokładamy do zadań oświatowych coraz większe kwoty. A przecież polskie prawo mówi wprost, że wynagrodzenia pracowników pedagogicznych i niepedagogicznych powinny być finansowane z subwencji. Również z subwencji powinny być dotowane szkoły niepubliczne. Mam nadzieję, że te czarne chmury, które wiszą nad polską edukacją, już niedługo staną się przeszłością – mówi wiceprezydent Katarzyna Kalinowska.
Kwota, której miasto domaga się od Skarbu Państwa została wyliczona przez pracowników Wydziału Edukacji Urzędu Miejskiego m.in. w oparciu o dane przekazana przez poszczególne placówki oświatowe.